Zaczęłam uciekać. Bałam się go . Spojrzałam za siebie i ujrzałam tylko ciemność. Myślałam , że jestem już całkiem sama, ale się myliłam. Usłyszałam ten śmiech. Ten okropny śmiech , którego tak bardzo się bałam.
-Myślałaś , że się mnie pozbyłaś ? Nigdy cię nie opuszczę. Zawsze będę twoim koszmarem . - po moich plecach przeszedł zimny dreszcz i zaczęłam się pocić.
Przyspieszyłam tempa i próbowałam nie zwracać uwagi na ból w moim brzuchu. Po chwili przestałam słyszeć jego kroki i uśmiechnęłam się sama do siebie, myśląc, że to koniec. Byłam głupsza niż myślałam. Usłyszałam ponownie jego śmiech i zaczęłam spadać. Ja krzyczałam ze strachu, a on nie przestawał się śmiać.
××××××××××××
Obudziłam się cała oblana potem i ciężko dysząc. Zapaliłam lampkę stojącą obok mojego łóżka i rozejrzałam się po pokoju.
-To tylko sen. -szepnęłam do siebie i odetchnęłam z ulgą.
Ktoś zaczął pukać w okno balkonowe i myślałam, że moje serce wysko mi z piersi. Wzięłam książke z szafki i wolnym krokiem szłam w stronę okna. Otworzyłam je i osobie, która weszła przywaliłam z całej siły książką w głowę.
-Ał! - krzyknęła ta osoba i dopiero wtedy zrozumiałam kto to.
Przede mną we własnej osobie stał Harry Styles! Zakryłam usta dłonią i zaczęłam się cicho śmiać. Tak w ogóle, co on tu robi?
- Przepraszam. -szepnęłam i podeszłam do loczka - Nie wiedziałam, że to ty. - podniósł na mnie swój wzrok i uśmiechnął się. Przytulił mnie mocno i zacząl gładzić mnie po włosach.
-Wszystko dobrze ? - zapytał.
-Dlaczego tu jesteś? -spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Słyszałem jak krzyczałaś, bałem się o ciebie i przyszedłem. -pokiwałam głową i wtuliłam się w chłopaka. Tylko on potrafi TAK przytulać. Zapomniałam wspomnieć, że Hazz jest moim sąsiadem bo wprowadził się obok mnie niedawno. Dobrze jest mieć go tak blisko siebie.
-Krzyczałam? Naprawdę? - pokiwał głową.
-Tak, nawet bardzo głośno. Co się stało? Wszystko już ok?
Położyliśmy się na łóżku obok siebie i patrzyliśmy się w sufit. Nasze dłonie się stykały.
-Miałam koszmar, to normalne. - uśmiechnęłam się lekko.
- Już tu jestem, przy mnie jesteś bezpieczna. - splótł nasze palce ze sobą.
Leżeliśmy tak , ze splecionymi palcami i rozmawialiśmy do późna. Po chwili moje oczy zaczęły się zamykać. Hazz przytulił mnie do siebie, owinął swoją rękę wokół mojej talii.
-Dobranoc, Chloe. -wyszeptał do mojego ucha.
Wtedy po raz pierwszy usnęłam bez koszmarów.
piątek, 20 marca 2015
6
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cudny, cudny cudny <33
OdpowiedzUsuńZapraszam http://lukehemmings-fanfiction.blogspot.com/
Awwwwww *-* kocham ^^ <3 a ona to nazywa przyjaznia xd :D JA :D
OdpowiedzUsuń